ILUZJA "Ja" - brama do wyzwolenia

Wiele osób spotykając się po raz pierwszy z doktryną braku ja jest nieco zdezorientowanych. Ten artykuł ma na celu krótkie wyjaśnienie tego tematu. Jeżeli więc po raz pierwszy spotykasz się z doktryną braku ja zachęcam do przeczytania.


UWAGA:  Nie traktuj tego tekstu jako, kolejnego artykułu do przeczytania. Niech nie będzie tak, że po jego lekturze stwierdzisz "hmm, ciekawa koncepcja" albo "jejku, co za brednie" i przejdziesz do kolejnego artykułu w internecie, dalej wypełniając głowę dogmatami i modelami. 

Odnieś ten artykuł do swojego doświadczenia. Szczerze zaobserwuj odpowiedzi na pytania, które pojawiają się w tekście. Poświęć czas na otwartą obserwację "tu i teraz" zanim się z czymś zgodzisz lub nie. 

Bez szczerej obserwacji w "tu i teraz" ten artykuł jest bezużyteczny.

JA

Na pewnym etapie rozwoju zaczynamy postrzegać rzeczywistość w mniej więcej taki sposób jaki przedstawia poniższy schemat:




Wydaje nam się, że istniejemy jacyś 'my', znajdujący się w centrum doświadczenia (przeważnie wydaje nam się, że znajdujemy się u siebie w głowie, gdzieś za oczami) a naszą rolą jest zarówno kontrolowanie jak i odbieranie tego doświadczenia.

KONTROLA

Co podlega naszej kontroli?

Pierwszą odpowiedzią jaka pojawia się na to pytanie jest zazwyczaj nasze ciało. To my drapiemy się, kiedy nas swędzi, my sięgamy po szklankę z wodą, my wstajemy i biegniemy do kuchni, kiedy zaczyna nam burczeć w brzuchu.

Kolejnym elementem, nad którym sprawujemy kontrolę są myśli.

Taaak, myślenie to to, co odróżnia nas od reszty zwierząt, myślenie to cecha z której jesteśmy tak dumni, to to co sprawiło, że znajdujemy się na samym szczycie wielkiej piramidy gatunków.

Wydaje nam się, że to my generujemy nasze myśli. Wydaje nam się, że sami decydujemy o temacie naszych rozmyślań, wydaje nam się, że możemy myśleć lub nie, w zależności od naszego widzimisię.

Co jeszcze?

Uwaga. Potrafimy kierować naszą uwagą. Decydujemy czy chcemy w tym momencie skupić się na czytaniu tego tekstu czy raczej na tym co krzyczy do nas partner/ka z drugiego pokoju. Celujemy uwagą niczym karabinem snajperskim, decydując co obierzemy sobie za nasz następny cel.

Można powiedzieć: no dobra, ale przecież faktycznie tak jest, więc o co ci waćpanie chodzi?

Otóż nie.
Jest to bardzo zgrabna i subtelna ILUZJA.
Zgrabna i subtelna - ale ciągle ILUZJA.
Wbrew pozorom nie trzeba się namęczyć, żeby dostrzec iluzoryczną naturę tego za co się uważaliśmy.

Wystarczy szczerze odpowiedzieć sobie na na przykład takie pytania:

Czy przed powstaniem konkretnej myśli istnieje moment, w którym decyduję o jej powstaniu i zawartości? ("za 3 sekundy pomyślę o jednorożcu" też jest myślą ;))

Czy przed skupieniem uwagi na czymś konkretnym istnieje moment, w którym decyduję gdzie ją skierować?

Ogólnie sprawdzić czy przed rozpoczęciem jakiejkolwiek aktywności czy to fizycznej czy mentalnej człowieka istnieje moment, w którym decydujemy o jej rodzaju lub przebiegu. Czy nie jest przypadkiem tak, że uczucie posiadania kontroli rodzi się dokładnie w momencie wykonywania tej czynności lub po jej wykonaniu.

BYCIE OBSERWATOREM

Po przejrzeniu iluzji kontroli, często zaczynamy utożsamiać się z "cichym obserwatorem".
Przeważnie utożsamiamy się ze świadomością.
"Jestem świadomością". Poza tym, że jest to tylko myśl jest również prosta do zdemaskowania.

Dlaczego mielibyśmy być świadomością? Co czyni świadomość naszą?
Czy świadomość zależy od nas w jakimkolwiek stopniu?
Jeżeli jesteśmy świadomością to co się z nami dzieje kiedy przesadzimy z alkoholem, ktoś uderzy nas w głowę cegłą albo chociażby kiedy śpimy i nie mamy snów?
Znikamy?


KONSEKWENCJE BŁĘDNEGO POSTRZEGANIA

No dobra, postrzegam świat przez pryzmat "Ja", ale co w tym złego?

Błędne postrzeganie naszej natury, tworzy na przestrzeni całego życia filtr, przez który spoglądamy na rzeczywistość i który kształtuje nasze zachowanie. Poruszamy się w obrębie klatki zbudowanej z naszych uprzedzeń, przekonań, założeń, wierzeń, przymiotników, etykietek, szufladek itp. Wszystko czego doświadczamy przechodzi najpierw przez ten filtr i zostaje zniekształcone.

To lubię, tego nie lubię, to jest be, chce tego, nie chce tamtego, jestem taki i owaki, ty jesteś taki wiec to i tamto, czemu taki jesteś, ale bym chciał żeby, byłbym szczęśliwy gdyby, jestem lepszy, jestem gorszy, zasługuje na więcej i tak dalej i tak dalej, w nieskończoność.

Tak jest, wydaje nam się, że jesteśmy wolnymi ludźmi będąc tak naprawdę niewolnikami wzorców zachowań, myśli i emocji, które sterują naszym zachowaniem! Jak roboty. To się dopiero nazywa ironia losu.

Jesteśmy więźniami w celi, którą sami sobie wybudowaliśmy nie będąc nawet tego świadomym.
Wszystko czego doświadczamy przechodzi przez filtr i jest traktowane egotycznie - nigdy nie byliśmy wolni i nigdy nie patrzyliśmy na rzeczywistość taką jaka jest (może jako małe dzieci, ale tego nie pamiętamy więc się nie liczy ;)).

Błędne postrzeganie natury rzeczywistości leży u podstaw wszelkiego cierpienia z jakim mamy do czynienia (tak przynajmniej twierdził Budda ;)), ale to już temat na dłuższą dysputę.

ROZPOZNANIE ILUZJI

Rozpoznaniem iluzji, momentem oświecenia nazywamy moment, w którym dostrzegamy, że nie istnieje nic co moglibyśmy nazwać 'sobą'/'ja'/'moje', że człowiek jest po prostu częścią Życia, jak wszystko inne i wszystko co się wydarza, czego się doświadcza dzieje się samo bez niczyjej ingerencji (bez 'nas' ciągnących za sznurki). Rozumiemy, że tak naprawdę było tak od zawsze, tylko w jakiś sposób nie dostrzegaliśmy tego.
Rozpoznaniem iluzji nazywamy moment, w którym dostrzegamy, że nie ma nas. Nigdy nie istnieliśmy. Istnieje wszystko: doświadczenie, ciało, myśli, świadomość, WSZYSTKO - ale nie ma czegoś takiego jak "ja".

Dostrzeżenie tego jest naprawdę proste. Tak proste, że bardzo łatwo to przeoczyć. Kiedy się to zobaczy, nie można tego od-zobaczyć.


Żeby zobaczyć TO ,nie trzeba się głowić. Spojrzeć z pełnym zaufaniem to dobry krok, przy czym zaufanie oznacza raczej otwartość ,a nie wiarę.
Ozak.

Po momencie przebudzenia, zmienia się sposób postrzegania rzeczywistości:




Znika jakiekolwiek utożsamianie się z czymkolwiek. Znika 'JA" . Będąc dokładnym można nawet stwierdzić, że nie znika tylko człowiek zdaje sobie sprawę, że nigdy czegoś takiego nie było - że nigdy nie było 'nas'. Było to utożsamianie się z czymś co nie istnieje.
Na tym etapie widzimy, że nigdy nie było 'ja' a jedynie myśli na nasz temat, które w przeciągu wielu lat tworzyły filtr i wzorce kształtujące nasze zachowanie i funkcjonowanie.

Po przejrzeniu iluzji usunięty zostaje fundament tej wielkiej konstrukcji filtrująco-zniekształcającej, którą umacnialiśmy przez całe dotychczasowe życie.
Zaraz po wyzwoleniu wielu ludziom wydaje się, że wraz z nim zniknie cała ta konstrukcja. Jest to jednak nieprawda.

Cała konstrukcja zostaje i potrzeba czasu i pracy aby się jej pozbyć.
Różnica polega na tym, że teraz istnieje świadomość tego czym jest ten filtr i na każdym kroku widzimy w jaki sposób działa.

Praktykując codzienną uważność cegiełka po cegiełce usuwamy wzorce i schematy, które do tej pory nami sterowały. Po wyzwoleniu widzimy, które nasze zachowania są naturalne, a które są wynikiem egotycznego postrzegania.



Jak widać na powyższym schemacie, regularnie praktykując uważność i na przykład regularnie medytując (medytacja jest wspaniałym narzędziem służącym do zgłębiania natury rzeczywistości) pozbywamy się złudnych przekonań, ograniczających wierzeń i całej reszty zbędnego balastu. Wygląda to jak rozwiązywanie supłów i supełków uwarunkowań, które kształtują nasze postrzeganie i funkcjonowanie. Jedne supły są grube i skomplikowane a niektóre ledwo widoczne, tak że często nie zdajemy sobie sprawy z ich istnienia.
Na kłamstwie 'ja' budowaliśmy całe swoje życie i to co postawiliśmy na tym fundamencie jest naprawdę ogromne.
OGROMNE.

Moment samego oświecenia to pikuś w porównaniu do pracy jaką trzeba włożyć w odwarunkowywanie.


Ostatecznie dążymy do czegoś takiego:

Czysta rzeczywistość.
Zero uwarunkowań.
Prawdziwa Wolność.